Czekoladowe UFO

Słuchaj na Spotify

Pewnego spokojnego wieczoru, gdy księżyc świecił jasno nad dżunglą, czwórka detektywów siedziała na tarasie swojej bazy, popijając herbatkę z liści palmowych, którą przygotowała Zofia. Wieczór był idealny na wspomnienia i rozmowy.

– Pamiętacie naszą przygodę z kazuarem? – zaczął Kuba, poprawiając swój kapelusz. – To było naprawdę ekscytujące!

– A ja wciąż myślę o tej małpce, która nagrywała dźwięki dżungli – dodała Patrycja, popijając herbatę. – Czasem najlepsze intencje mogą przynieść nieoczekiwane problemy.

Zofia wyciągnęła szyję i spojrzała na gwiazdy.

– Każda nasza przygoda uczy nas czegoś nowego. A co z waszymi ulubionymi przekąskami? Ja ostatnio odkryłam nowy rodzaj palmowych owoców – są słodkie jak miód!

Alfred uśmiechnął się szeroko.

– A ja eksperymentuję z nowymi przepisami na mrówkowe ciasteczka. Dodałem trochę miodu i orzechów – są jeszcze lepsze niż zwykle!

– Ja nadal uwielbiam swoje stekowe ciasteczka – przyznał Kuba. – Ale czasem marzę o czymś jeszcze bardziej wyjątkowym, może o jakiejś kosmicznej przekąsce!

Właśnie wtedy Patrycja zauważyła coś niezwykłego.

– Patrzcie! Spadająca gwiazda! – zawołała nagle, wskazując swoim szkłem powiększającym na niebo.

Rzeczywiście, coś jasnego i błyszczącego przecięło niebo, zostawiając za sobą świetlisty ślad. Ale zamiast zniknąć, obiekt spadł gdzieś w głębi dżungli z głośnym „BUM!”.

– To nie była zwykła gwiazda! – poderwał się Kuba, poprawiając swój kapelusz. – To na pewno statek kosmiczny!

– Albo meteoryt! – pisnęła podekscytowana Patrycja.

– A może to tylko bardzo duży, świecący owoc? – zastanawiała się Zofia, wyciągając szyję.

Alfred pociągnął nosem.

– Pachnie… dziwnie. Jak nic, co znam w dżungli. Musimy to zbadać!

Następnego ranka, po porannej gimnastyce i śniadaniu, detektywi przygotowywali się do wyprawy. Kuba wykonywał swoje ulubione ćwiczenia, licząc głośno.

– Raz, dwa, trzy, cztery! Dziś będziemy potrzebować dużo siły! – wołał energicznie.

– Pamiętaj o rozgrzewce – przypomniała mu Zofia. – Nie chcemy żadnych kontuzji podczas ekspedycji.

Podczas śniadania Kuba zjadł dwa ciasteczka stekowe zamiast jednego.

– Potrzebuję dodatkowej energii – tłumaczył się. – Spotkanie z kosmitami to poważna sprawa!

Alfred przygotował specjalny plecak z zapasami, a Patrycja sprawdziła wszystkie swoje instrumenty detektywistyczne.

– Według moich obliczeń – powiedziała Patrycja, studiując mapę przez szkło powiększające – tajemniczy obiekt spadł gdzieś w okolicy Błotnistej Doliny.

Kuba i Kapibary

Droga była pełna przygód. Gdy szli przez gęsty las, Kuba zauważył dziwne ślady na ziemi – były okrągłe i bardzo duże.

– Przyjaciele, zobaczcie te ślady! – zawołał podekscytowany. – To mogą być ślady kosmitów!

Jednak zamiast poinformować pozostałych o swoich planach, Kuba potajemnie oddalił się od grupy, podążając za śladami. Był tak pochłonięty tropem, że nie zauważył, kiedy jego przyjaciele zniknęli mu z oczu.

Ślady prowadziły go coraz głębiej w las, aż w końcu dotarł do wielkiej polany pełnej błotnistych kałuż. Ku jego zaskoczeniu, zamiast kosmitów zobaczył stado kapibar spokojnie kąpiących się w ciepłych, błotnistych wodach.

– O nie! – zawołał Kuba, gdy zdał sobie sprawę, że to nie były ślady kosmitów, tylko ślady kapibar. W tym samym momencie, nie patrząc pod nogi, wpadł prosto do największej kałuży z głośnym „PLUSK!”.

– Pomocy! – zawołał, próbując wydostać się z błotnistej wody. – Utknąłem!

Na szczęście jego głos był tak głośny, że pozostali detektywi usłyszeli go z daleka.

– To Kuba! – krzyknęła Patrycja. – Brzmi, jakby był w tarapatach!

Wszyscy pobiegli w kierunku głosu i wkrótce dotarli na polanę, gdzie zobaczyli Kubę po szyję w błocie, otoczonego spokojnie kąpiącymi się kapibarami.

– Kuba! Co ty tu robisz? – zapytała Zofia, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

– Myślałem, że to ślady kosmitów – wyjaśnił zawstydzony lew. – Ale to były tylko ślady kapibar!

Alfred i Patrycja również wybuchnęli śmiechem, widząc swojego przyjaciela pokrytego błotem od czubka głowy po końce łap.

– Nie martw się – powiedziała Patrycja, podając mu linę. – Wszyscy popełniamy błędy. Najważniejsze, że nic ci się nie stało!

Po wyciągnięciu Kuby z kałuży, cała grupa ruszyła dalej w kierunku Błotnistej Doliny. Kuba przez całą drogę ociekał błotem, ale zachował swój dobry humor.

– Przynajmniej teraz pachniemy jak błoto, więc kosmici nas nie wyczują! – zawołał, otrzepując swój mokry kapelusz.

– Kosmici wyczuwają błoto? – zdziwiła się Zofia.

– Oczywiście! – odpowiedział z przekonaniem Kuba. – Wszyscy to wiedzą!

Alfred tylko pokręcił głową i pociągnął nosem.

– Kuba, czasem masz bardzo dziwne teorie – skomentował z uśmiechem.

Gdy w końcu dotarli do Błotnistej Doliny, zobaczyli coś naprawdę niezwykłego – w ziemi była wielka dziura, a wokół niej leżały dziwne, błyszczące odłamki.

– To na pewno statek kosmiczny! – szepnął podekscytowany Kuba, zapominając o swojej błotnistej przygodzie.

Patrycja zbadała odłamki przez szkło powiększające.

– Hmm, to wygląda jak… czekolada? – zdziwiła się.

Alfred powąchał jeden z kawałków.

– To pachnie jak czekolada z… miodem? I orzechami?

Czekoladowa zagadka

Zofia wyciągnęła szyję i rozejrzała się po okolicy.

– Słyszycie to ciche chrupanie? – zapytała.

W tym momencie za krzakiem zobaczyli małego niedźwiadka, zajadającego się ostatnim kawałkiem czekoladowego meteorytu.

– Cześć! – powiedział z pełnymi ustami. – Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. To najlepsza czekolada, jaką kiedykolwiek jadłem!

Niedźwiadek opowiedział im całą historię. Okazało się, że „spadająca gwiazda” to wcale nie był kosmiczny statek, ale ogromna czekoladowa kula, która wypadła z samolotu transportującego słodycze do wielkiego sklepu w mieście.

– Ale dlaczego świeciła? – dopytywał rozczarowany Kuba.

– Bo była owinięta w błyszczące, srebrne folie! – wyjaśnił niedźwiadek, pokazując kawałki opakowania rozrzucone po całej polanie.

Patrycja podniosła jeden z kawałków srebrzystego papieru i zbadała go przez lupę.

– Rzeczywiście, to specjalna folia, która odbija światło księżyca. Dlatego wyglądała jak spadająca gwiazda!

Niedźwiadek pokazał im, co zostało z wielkiej kuli.

– W środku było kilka mniejszych kulek, każda zawinięta w sreberka – wyjaśnił. – Niektóre były z orzechami, inne z miodem, a jeszcze inne z suszonymi owocami. Nigdy nie jadłem czekolady tak pysznej!

Detektywi wybuchnęli śmiechem. Zamiast kosmitów znaleźli największą czekoladę na świecie!

– Cóż, może to nie kosmici, ale zagadka rozwiązana! – oznajmiła dumnie Patrycja.

Alfred, zawsze praktyczny, zapytał:

– A co z resztą przesyłki? Na pewno ktoś jej szuka.

Patrycja natychmiast wzięła się do działania.

– Masz rację! Musimy zabezpieczyć pozostałe kule i poinformować odpowiednie służby.

Zwierzęta starannie zebrały wszystkie pozostałe czekoladowe kule i kawałki opakowań. Kuba, mimo że wciąż był pokryty błotem, pomógł nieść najcięższe fragmenty.

– Skontaktujemy się z panterą Agatą – zaproponowała Patrycja. – Jako kuzynka Kuby i łączniczka z zoo, na pewno będzie wiedziała, jak skontaktować się z firmą kurierską.

Kuba od razu zadzwonił do swojej kuzynki.

– Agato, mamy dla ciebie niezwykłą sprawę – powiedział przez telefon. – Znaleźliśmy zagubioną przesyłkę czekolady, która spadła z samolotu.

Pantera Agata była bardzo pomocna.

– Przekażę informację odpowiednim służbom – obiecała. – Firma kurierska na pewno będzie wdzięczna za odzyskanie towaru.

Po załatwieniu wszystkich formalności, niedźwiadek podzielił się z detektywami resztkami czekolady, a oni w zamian zaprosili go na ciasteczka do swojej bazy.

– To była naprawdę słodka przygoda – skomentowała Zofia, delektując się kawałkiem czekolady z miodem.

– Dosłownie słodka! – dodał Alfred, oblizując się.

Wieczorem, zmęczeni ale zadowoleni, wrócili do domu. Kuba w końcu mógł się wykąpać i pozbyć się błota, a jego kapelusz odzyskał swój normalny kolor po dokładnym wyczyszczeniu.

Po kolacji każde zwierzątko przygotowywało się do snu. Kuba położył swój czysty kapelusz na nocnej szafce, Patrycja schowała szkło powiększające pod poduszkę, Zofia ułożyła wygodnie swoją długą szyję, a Alfred przykrył nos ciepłym kocykiem.

– Może następnym razem naprawdę spotkamy kosmitów – mruknął sennie Kuba.

– Może – ziewnęła Patrycja – ale dzisiejsza przygoda też była słodka.

– I pouczająca – dodała Zofia. – Nauczyliśmy się, że nie zawsze to, co wydaje się niezwykłe, musi być kosmiczne.

– A ja nauczyłem się, że nie powinienem oddalać się od grupy bez informowania innych – przyznał Kuba. – Gdyby nie było tych kapibar, mogłbym się naprawdę zgubić.

– Najważniejsze, że wszyscy jesteśmy bezpieczni i mamy kolejną wspaniałą historię do opowiedzenia – podsumował Alfred.

I tak nasi dzielni detektywi zasnęli, marząc o gwiazdach, czekoladzie i nowych tajemnicach do rozwiązania. A gdzieś w mieście, firma kurierska była bardzo wdzięczna za odzyskanie swojej cennej przesyłki, dzięki pomocy Zwierząt Detektywów i pantery Agaty.