Zwierzęta Detektywi wraz z Wydrą wypuszczają balon z napisem Przyjdź na Urodziny

Kod Latarni

Poranek w dżungli był jak zawsze wyjątkowy dla grupy zwierząt, które postanowiły razem rozwiązywać zagadki. Lew Kuba, Mysz Patrycja, Żyrafa Zofia i Mrówkojad Alfred tworzyli zgrany zespół detektywistyczny. Każdego dnia spotykali się na polanie, by zacząć dzień od wspólnej gimnastyki.

Kuba, w swoim błękitnym kapeluszu, hojnie rozdzielał rady na temat „lwiej odwagi”, Patrycja rozciągała się aż jej uszy wirowały jak śmigła, Zofia długą szyją sięgała do ziemi, a Alfred ćwiczył wciąganie powietrza nosem, co rozbawiało wszystkich do łez.

Po rozgrzewce przyszedł czas na śniadanie. Każdy miał swoje ulubione ciasteczka: Kuba – stekowe, Patrycja – serowe, Zofia – palmowe, a Alfred – z mąki mrówkowej. Gdy brzuszki były pełne, zwierzęta otworzyły „Poradnię Detektywistyczną”, gdzie każdy mieszkaniec dżungli mógł zgłosić swoją sprawę.

Pierwszy zgłosił się Słoń Stefan. Przedstawił swój problem znikających okularów:
– Każdej nocy odkładam okulary na trąbę, a rano już ich nie ma!
Detektywi zaczęli analizować sytuację. Patrycja zaproponowała, by Stefan spróbował położyć okulary w innym miejscu. Alfred sprawdził zapachy wokół legowiska słonia i odkrył, że okulary przesuwają się, gdy Stefan przewraca się podczas snu. Rozwiązaniem okazała się specjalna kieszonka na trąbę, którą Zofia uszyła z liści palmowych. Stefan był zachwycony i obiecał, że od dziś okulary będą zawsze przy nim.

Drugim gościem był Skunks Stanisław, który narzekał na tajemniczy biały proszek na ścieżce.
– Przez ten proszek mój ogon świeci w ciemności!
Patrycja dokładnie obejrzała proszek przez szkło powiększające, a Alfred pobrał próbkę do analizy. Detektywi zastanawiali się, czy to nie sprawka żartownisia. Kuba zaproponował, by sprawdzić, kto ostatnio przechodził ścieżką. Dzięki odciskom łap odkryli, że to małpki rozrzuciły mąkę kukurydzianą podczas zabawy. Alfred przygotował specjalny spray neutralizujący, który przywrócił ogonowi Stanisława naturalny wygląd.

Jako trzecia zgłosiła się Sowa Sylwia, zmartwiona migającymi światłami nad dżunglą.
– Nie mogę spać, bo co noc widzę dziwne błyski! Pojawiają się w różnych miejscach i migają bardzo szybko!
Detektywi rozpoczęli burzę mózgów. Zofia narysowała mapę miejsc, gdzie Sylwia widziała światła, a Patrycja sprawdziła swoje notatki z poprzednich tygodni. Alfred powąchał powietrze i wyczuł lekki zapach metalu. Kuba zasugerował, że to może być sygnał z latarni morskiej, ale najpierw postanowili sprawdzić dżunglę.

Wyruszyli na poszukiwania, kierując się wskazówkami Sylwii. Gdy szli przez gęsty las, nagle Zofia zauważyła błysk między drzewami.
– Patrzcie! Tam coś błysnęło! – szepnęła, wskazując kierunek.
Detektywi zatrzymali się jak wryci. Patrycja wyciągnęła szkło powiększające i zaczęła obserwować okolicę.
– Rzeczywiście, to muszą być te tajemnicze światła! – wyszeptała.

Kuba, mimo swojej odwagi, poczuł dreszcz niepokoju.
– Może to jakieś duchy dżungli? – zastanawiał się głośno.
Alfred powąchał powietrze i zmartwił się:
– Nie wyczuwam żadnego znanego zapachu. To może być coś… nadprzyrodzonego.

Zwierzęta zaczęły się ostrożnie skradać w kierunku błysków. Zofia wyciągnęła szyję jak najwyżej, by wypatrywać niebezpieczeństwa z góry. Patrycja trzymała szkło powiększające gotowe do użycia, a Alfred węszył intensywnie, próbując rozpoznać jakiekolwiek zapachy. Kuba, choć drżał ze strachu, szedł na przodzie, bo przecież był najodważniejszy.

Błyski pojawiały się coraz częściej – raz z lewej strony, raz z prawej, czasem z góry. Były bardzo jasne i migały w nieregularnych odstępach czasu.
– To jakby ktoś bawił się światłem – szepnęła Patrycja.
– Albo coś nas wabi w pułapkę – dodał niepewnie Alfred.

Gdy dotarli bliżej źródła światła, usłyszeli ciche chichoty i szelesty. Kuba nabrał odwagi i krzyknął:
– Kto tam jest? Pokaż się!
Nagle z drzew posypały się małpki, każda trzymająca małe lusterko. Śmiały się i pokazywały, jak odbijają promienie słońca na liście i pnie drzew.

– To tylko psikusy małpek! – zaśmiała się Patrycja z ulgą. – Bawią się lusterkami!
Jedna z małpek podeszła do detektywów i wyjaśniła:
– Znaleźliśmy te błyszczące rzeczy przy rzece i odkryliśmy, że można nimi robić piękne światełka!

Alfred odetchnął z ulgą, a Kuba wyprostował się dumnie:
– Wiedziałem, że to nic groźnego! – oznajmił, poprawiając kapelusz.

Zofia pogratulowała małpkom pomysłowości, ale wyjaśniła, że ich zabawa przeszkadza Sowie Sylwii w spaniu. Małpki obiecały, że będą bawić się lusterkami tylko w dzień, gdy Sylwia śpi.

– Ale prawdziwe błyski, o których mówiła Sylwia, muszą pochodzić z innego miejsca – zauważyła Patrycja. – Te małpki bawią się tylko w dzień.

Podążając dalej w stronę wybrzeża, dotarli do starej, zapomnianej latarni morskiej. Przy latarni zauważyli, że jej światło co kilka minut błyskało w dziwny sposób: raz krótko, raz długo, raz dwa razy pod rząd. Patrycja wyciągnęła największe szkło powiększające i zaczęła analizować błyski.
– To wygląda jak kod! – zawołała.

Alfred powąchał wokół wejścia do latarni i poczuł znajomy zapach wydry. Nagle z wnętrza dobiegł szelest. Kuba, nie bacząc na niebezpieczeństwo, otworzył drzwi. W środku siedziała Wydra Wanda, próbując nadać sygnał świetlny do kuzyna po drugiej stronie rzeki.

– Nie chciałam nikogo przestraszyć! – tłumaczyła się Wanda. – Chciałam tylko zaprosić kuzyna na urodziny, ale nie wiedziałam, że światło widać aż tak daleko!

Patrycja szybko rozszyfrowała kod – to był alfabet Morse’a: „PRZYJEDŹ NA URODZINY!”. Zofia zaproponowała, by wiadomość przekazać balonem z napisem, a Alfred podał Wandzie fiolkę z lawendą na uspokojenie.

Zwierzęta zabrały się do pracy. Zofia, dzięki swojej długiej szyi, sięgnęła po wielki, kolorowy balon ukryty wśród liści palmowych. Patrycja starannie napisała na balonie dużymi literami wiadomość: „PRZYJEDŹ NA URODZINY!”. Alfred pomógł Wandzie przywiązać balon do solidnej liny, którą wcześniej przygotowali.

Wanda, uspokojona zapachem lawendy, uśmiechnęła się i delikatnie wypuściła balon w powietrze. Balon powoli uniósł się ponad koronami drzew, a jego jasne kolory i wyraźny napis były widoczne z daleka. Zwierzęta obserwowały, jak balon powoli unosi się w stronę drugiego brzegu rzeki, gdzie mieszkał kuzyn Wandy.

– Mam nadzieję, że wiadomość dotrze szybko i bezpiecznie – powiedziała Patrycja, trzymając szkło powiększające, by lepiej widzieć balon.

– To będzie najlepszy sposób, by przekazać zaproszenie – dodała Zofia, uśmiechając się spokojnie.

Wszyscy poczuli ulgę, że udało się znaleźć rozwiązanie, które nie przestraszy nikogo i pozwoli na spokojny sen Sowie Sylwii.W drodze powrotnej detektywi śmiali się z przygód i cieszyli się, że Sowa Sylwia wreszcie będzie mogła spokojnie spać, a każdy problem znalazł swoje rozwiązanie.

Współpraca i wyobraźnia pomagają rozwikłać nawet najbardziej tajemnicze zagadki!