Home » Opowieści Detektywów » Kto widział “zaura”?

Kto widział „zaura”?

W sercu dżungli, pod rozłożystym baobabem, w drewnianym domku Zwierząt Detektywów, zaczyna się kolejny spokojny dzień. Pierwsze promienie słońca wpadają przez okna, oświetlając wnętrze bazy pełnej map, szkieł powiększających i różnych detektywistycznych gadżetów. Mysz Pustynna Patrycja budzi się jako pierwsza, przeciąga leniwie i zakłada swój ulubiony kapelusz.

– Dzień dobry, przyjaciele! Czas wstawać! – woła radośnie, zaglądając do pokoju Kuby. – Słońce już wysoko, a nas czeka dzień pełen przygód!

Lew Kuba już od chwili stoi na głowie, wykonując poranną gimnastykę.

– Dzień dobry, Patrycjo! Właśnie kończyłem ćwiczenia – odpowiada, przewracając się na łapy. – Czuję, że dziś będzie spokojny dzień.

Żyrafa Zofia wyciąga swoją długą szyję przez okno i wdycha głęboko świeże, wilgotne powietrze dżungli.

– Jakie piękne poranki w naszej dżungli – mówi z uśmiechem. – Ptaki śpiewają, kwiaty pachną…

Mrówkojad Alfred już krzątał się w kuchni, przygotowując swoje słynne mrówkowe ciasteczka.

– Śniadanie gotowe! – ogłasza, stawiając talerz na stole. – Dziś upiekłem specjalnie dużo, bo mam przeczucie, że będziemy potrzebować energii.

Wszyscy zasiadają do wspólnego śniadania przy okrągłym stole. Patrycja przegląda swój dziennik, sprawdzając plan na dzień, podczas gdy pozostali delektują się ciasteczkami i świeżymi owocami.

– Dzisiaj mamy dzień porad – przypomina mysz. – Ciekawe, jakie problemy przyniosą nam mieszkańcy dżungli?

– Mam nadzieję, że nic skomplikowanego – dodaje Kuba, chrupiąc ciasteczko. – Czasem lubię spokojne dni.

Słońce wspinało się coraz wyżej, a do bazy zaczęli przychodzić mieszkańcy dżungli ze swoimi codziennymi problemami. Pierwsza pojawiła się Pani Gazela, której elegancka łatka pokryła się dziwną zieloną plamą.

– Och, przyjaciele, stało się coś strasznego! – woła dramatycznie. – Moja piękna łatka zrobiła się zielona!

Zofia uważnie przyjrzała się plamie i uśmiechnęła.

– Nie martw się, to tylko plama z trawy – uspokaja gazelę. – Pewnie siedziałaś wczoraj na polanie.

Żyrafa podała środek na usuwanie plam.

– Użyj tego, a łatka wróci do normalnego koloru.

Następnie przyszedł królik Kacper, który w panice szukał swojej ulubionej marchewki.

– Zniknęła! Moja najlepsza marchewka po prostu zniknęła! – płacze królik. – Szukałem wszędzie, ale nigdzie jej nie ma!

Patrycja delikatnie zapytała:

– Kacprze, czy przypadkiem nie pamiętasz, co jadłeś wczoraj na kolację?

Królik zamyślił się na chwilę, a potem uderzył się łapką w czoło.

– Och! Przecież sam ją zjadłem i zapomniałem!

Wszyscy wybuchnęli śmiechem z jego roztargnienia.

Kolejne zwierzęta przynosiły podobnie proste sprawy. Wiewiórka szukała zgubionego orzeszka, młoda małpka potrzebowała pomocy w naprawie huśtawki z lian.

– To był naprawdę spokojny dzień – skomentowała Zofia. – Może w końcu będziemy mogli odpocząć.

– Nie mów tak! – ostrzegł Alfred żartobliwie. – Zaraz się pojawi jakaś wielka zagadka!

Jednak spokój został nagle przerwany, gdy do bazy wpadł pan Żółw. Jego zwykle spokojne usposobienie ustąpiło miejsca wyraźnemu zaniepokojeniu.

– Przyjaciele, stało się coś bardzo dziwnego! – wykrzyknął, dysząc ciężko. – Ktoś przemknął przez łąki z taką prędkością, że nawet stanął na mojej skorupie!

Patrycja natychmiast sięgnęła po notatnik.

– Opowiedz nam wszystko dokładnie, panie Żółw – poprosiła. – Każdy szczegół może być ważny.

Żółw kontynuował:

– Ledwo zdążyłem się schować do skorupy, a to coś już było daleko!

Wkrótce do bazy zaczęły przychodzić kolejne zwierzęta z podobnymi opowieściami. Każde miało inną teorię na temat tajemniczego intruza.

– To był jakiś zaur! – twierdził jeden z mieszkańców. – Słyszałem wyraźnie – zaur!

Inny protestował:

– Ale dinozaury wymarły miliony lat temu! – To niemożliwe, żeby dinozaur biegał po naszej dżungli.

Kolejny świadek miał inną wersję:

– Ja słyszałem olozaur!

– Sprawdzę w mądrej księdze – powiedziała Patrycja, przewracając kartki. – Nie ma takiego zwierzęcia w żadnym katalogu.

Ktoś jeszcze zasugerował:

– A może to bulbozaur?

– Sprawdzę portal do krainy pokemonów – mruknęła mysz, włączając komputer. – Nie, portal nie był aktywny od kilku lat.

Detektywi postanowili przeprowadzić dokładne śledztwo.

– Zróbmy zasadzkę na łące! – zaproponował Kuba energicznie. – To najlepszy sposób, żeby złapać tego tajemniczego gościa.

– Dobry pomysł – zgodziła się Patrycja. – Przygotujemy fotopułapkę i będziemy czekać.

Alfred dodał:

– Wezmę też swoje specjalne urządzenie do wykrywania zapachów.

Następnego dnia, uzbrojeni w fotopułapkę i inne detektywistyczne gadżety, udali się na łąkę. Czekali cierpliwie, ukryci w wysokiej trawie.

– Cicho wszyscy – szepnęła Patrycja. – Słyszę jakieś kroki.

Nagle coś przemknęło przez polanę z niewiarygodną prędkością.

– Widzieliście to?! – wykrzyknął Kuba. – Było tak szybkie!

– Przypominało strusia, ale coś było inne – zauważyła Zofia, wyciągając szyję.

Wróciwszy do bazy, detektywi zebrali się w swoim małym laboratorium, aby przeanalizować zdjęcia.

– Włączam komputer i powiększam obrazy – powiedziała Patrycja, studiując fotografie. – To jest… kazuar! – ogłosiła po chwili. – Duży nielotny ptak z Australii!

Kuba zapytał zaciekawiony:

– Kazuar? Nigdy o takim nie słyszałem.

Patrycja czytała na głos z encyklopedii:

– Kazuary są podobne do strusi, ale mają kolorowe pióra i potężne nogi, które pozwalają im biegać z prędkością do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę.

W międzyczasie Kuba skontaktował się ze swoją kuzynką, czarną panterą Agatą.

– Agato, czy w zoo nie brakuje jakiegoś zwierzęcia? – zapytał przez telefon.

– Tak! Właśnie szukamy kazuara! – odpowiedziała natychmiast pantera. – Uciekł podczas karmienia, gdy ktoś zapomniał zamknąć furtkę.

– Ekipa z zoo już jedzie do was – dodała Agata. – Ale mają problemy z samochodem.

Detektywi nie chcieli czekać bezczynnie.

– Przygotujmy zasadzkę z sieci palmowej – zaproponował Alfred. – Musimy go schwytać, zanim ucieknie dalej.

– Będę go przytrzymywać swoim ciężarem – zadeklarował Kuba odważnie.

– Tylko ostrożnie, żeby mu nie zaszkodzić – ostrzegła Zofia.

Kiedy kazuar ponownie pojawił się na łące, plan zadziałał perfekcyjnie. Kuba wykorzystał swój ciężar, aby delikatnie przytrzymać ptaka, podczas gdy pozostali owinęli go siatką.

– Nie bój się, nie chcemy ci zrobić krzywdy – uspokajała Zofia. – Chcemy ci tylko pomóc.

Ku ich zaskoczeniu, kazuar nie był agresywny.

– Jestem bardzo zmęczony – powiedział ptak. – Chciałem wrócić do domu, ale zgubiłem się w dżungli.

– Dlaczego biegasz tak szybko? – zapytała Patrycja.

– Nie potrafię chodzić powoli – wyjaśnił kazuar. – Moje ciało jest stworzone do szybkiego biegu.

Alfred współczująco pokiwał głową:

– To musi być trudne.

– Każda próba zwolnienia kończy się potknięciem – dodał smutno ptak.

Detektywi zrozumieli sytuację i postanowili zorganizować dla niego piknik.

– Usiądź i odpoczynij – zaproponowała Zofia, rozkładając koc. – Mamy świeże owoce i ciasteczka.

Kazuar z wdzięcznością przyjął zaproszenie.

– Dziękuję wam bardzo – powiedział. – W zoo mam wspaniałych opiekunów, ale bardzo za nimi tęsknię.

– Opowiedz nam o swoim życiu – poprosiła Patrycja. – Chętnie posłuchamy twoich historii.

Gdy w końcu dotarła ekipa z zoo, która rzeczywiście miała awarię koła w drodze, kazuar był już gotowy do powrotu.

– Dziękuję wam za wszystko – powiedział, żegnając się z detektywami. – Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi.

– Zawsze możesz na nas liczyć – odpowiedziała Patrycja.

– Odwiedź nas, gdy będziesz miał okazję! – dodał Kuba.

Detektywi wrócili do swojej bazy pod baobabem, gdzie czekał na nich zasłużony odpoczynek.

– To był naprawdę udany dzień – skomentowała Patrycja, aktualizując swój dziennik. – Pomogliśmy nie tylko mieszkańcom dżungli, ale także zagubionemu kazuarowi.

– I nauczyliśmy się czegoś nowego o ptakach – dodał Alfred, piekąc kolejną porcję ciasteczek.

– Najważniejsze, że wszyscy są szczęśliwi i bezpieczni – podsumowała Zofia, przygotowując herbatę z ziół.

Dżungla znów była spokojna, a tajemnica „zaura” została rozwiązana. Zwierzęta Detektywi mogli z satysfakcją stwierdzić, że kolejny dzień zakończył się sukcesem, a ich przyjaźń i determinacja po raz kolejny triumfowały nad każdą zagadką.