Home » Opowieści Detektywów » Tajemnicza Mapa My… – Mądrość dla wszystkich

Tajemnicza Mapa My… – Mądrość dla wszystkich

Świt delikatnie obudził krainę zwierząt. W domku nad jeziorem panowała błoga cisza, przerywana jedynie odgłosami kropli spadających z liści po nocnej rosie. Nagle z łazienki dobiegł radosny śpiew:

„La la la! Przyjaźń to nasz skarb! La la la!”

Papuga Ala uwielbiała śpiewać pod prysznicem, a jej melodyjny głos niósł się po całym domku. W sypialni Lew Kuba powoli otworzył jedno oko.

— Znowu o szóstej rano… — mruknął, przeciągając się leniwie. — Ale chyba nawet lubię to jej śpiewanie.

Uśmiechnął się i wstał, zakładając swój ulubiony kapelusz. Po Kubie z radością i uśmiechem wstali pozostali domownicy — Patrycja przecierała szkło powiększające, Zofia leniwie wyciągała szyję, a Alfred sprawdzał czy jego nos prawidłowo funkcjonuje po śnie. Wszyscy spotkali się przed domkiem, ciesząc się, że dzisiaj nie było żadnej misji, żadnych pilnych zadań – po raz pierwszy od dawna mogli cieszyć się zwykłym, spokojnym dniem w krainie.

Zwyczajny, cudowny poranek

— Propozycja! — zawołał energicznie Kuba. — Dziś prowadzimy gimnastykę wszyscy na zmianę!

I tak zaczęło się wspaniałe poranne ćwiczenie. Kuba pokazywał skoki, Zofia ćwiczenia na rozciąganie szyi, Patrycja gibkość, Alfred balansowanie, a Ala skrzydłami machała tak energicznie, że wszystkich rozśmieszyła.

Po gimnastyce wszyscy razem pobiegli nad jezioro. Plusk! Splash! Bulgot! Każdy skoczył do wody po swojemu. Kuba zrobił prawdziwy skok „na bombę”, Zofia weszła ostrożnie, Patrycja zanurzyła się elegancko, Alfred pryskał wodą na wszystkich, a Ala zażywała kąpieli słonecznej na kamieniu.

— Jak dobrze być w domu — powiedziała Zofia, wyciągając się na słońcu.

Następnie przyszedł czas na pożywne śniadanie. Na stole pojawiły się zdrowe przysmaki dopasowane do każdego gustu.

Lew Kuba zajadał się świeżo złowioną rybą z jeziora, doprawioną ziołami. — Proteiny to moja ulubiona część dnia! — powiedział z zadowoleniem.

Żyrafa Zofia delikatnie skubała młode liście akacji, które zebrała w okolicy. — Te listki mają idealnie delikatny smak — stwierdziła z uśmiechem.

Mrówkojad Alfred z zadowoleniem mlaskał, jedząc swoją porcję mrówkowych płatków śniadaniowych z jogurtem. — Najzdrowsze śniadanie na świecie! — zachwycał się. — Same białko i żadnego tłuszczu!

Papuga Ala łuskała tropikalne nasiona słonecznika i czarną dynię, od czasu do czasu chrupiąc orzeszki brazylijskie. — Te nasiona dają mi energię do całego dnia śpiewania! — szczebiotała radośnie.

Mysz Patrycja najpierw zjadła swoją zdrową porcję owsianki z mlekiem orzechowym i pokrojonym jabłkiem. Następnie delektowała się bezglutenową tortillą serową, którą sama przygotowała ze świeżego sera. Na koniec, jako słodki finał, pozwoliła sobie na jedno małe ciasteczko serowe bez cukru i bez glutenu. — To jest idealne zakończenie posiłku! — powiedziała, delikatnie chrupiąc przysmak.

Po śniadaniu każdy zajął się tym, na co miał ochotę. Patrycja porządkowała swoje notatki detektywistyczne, przekładając je w kolorowe segregatory, Alfred sprawdzał zapasy ziół leczniczych w małym laboratorium, a Zofia obserwowała przez lornetkę ptaki nad jeziorem, robiąc zdjęcia najbardziej kolorowym. Kuba łatał swoją siatkę rybacką, a Ala czyściła sobie piękne pióra na słońcu.

Sesja porad

Po krótkiej przerwie na tarasie przyszedł czas na codzienny dyżur poradni, który tak długo odkładali z powodu misji poszukiwania mapy. 

Pierwsza zapukała do drzwi Pani Gazela.

— Dzień dobry Detektywi. Super, że jesteście już w domu i znowu są sesje porad. 

Mam problem z moją łatką na zadek! — westchnęła zmartwiona. — Chciałam założyć wyjściową wersję, ale gdzieś mi się zapodziała!

— Witaj Pani Gazelo. Miło cię widzieć — powiedziała Zofia. 

Mysz Patrycja zmarszczyła czoło.

— Pani Gazelo, a czy przypadkiem nie wyprała Pani łatki, szykując się na wyjście?

Pani Gazela zatrzymała się w pół słowa.

— O! Rzeczywiście! Pewnie nadal się suszy na sznurku!

Wszystkie zwierzęta roześmiały się, a Mrówkojad Alfred pokiwał mądrze głową:

— Pani Gazelo, przecież nie strój jest najważniejszy, ale Pani osobowość.

Następna przyszła Pani Łasica – lokalna pielęgniarka z czerwoną torbą medyczną.

— Detektywi, tak długo was nie było, że skończyły mi się leki, do których składniki robicie na zamówienie! — powiedziała z troską.

— Już jutro przygotujemy wszystko, czego Pani potrzebuje! — zapewnił Alfred, już myśląc o tym, które zioła będzie musiał zebrać.

— A gdzie tak długo byliście? — zapytała ciekawa.

— Wieczorem będzie spotkanie, na którym o wszystkim opowiemy! Zapraszamy! — odpowiedziała tajemniczo Zofia.

W końcu pojawiła się Pani Flamingowa wraz z Flamingiem Frankiem. Oboje wyglądali promiennie.

— Nie mamy żadnego problemu! — zaśmiała się Pani Flamingowa. — Przyszliśmy się tylko przywitać, bo nie mogliśmy się doczekać wieczora!

— Przygody są fajne — dodał Franek — ale czasami lepiej, gdy nie porywa nas leśny potwór, tak jak miało to miejsce w mojej historii. Zwyczajne spokojne życie też jest przyjemne!

Po sesji porad zwierzęta pożegnały gości i zapowiedziały:

— Widzimy się wieczorem na spotkaniu „O skarbach Pradawnych Myszy”!

Detektywi wrócili do swoich codziennych czynności — porządkowania domku, uczenia się nowych rzeczy z mądrych ksiąg, eksperymentowania z odczynnikami w laboratorium. Robili też wspólne przerwy, aby posiedzieć w ciszy na tarasie i podziwiać widok jeziora, które o tej porze roku wyglądało wyjątkowo pięknie. 

Wieczorne zgromadzenie

Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, przed bramą posiadłości detektywów zaczęły się zbierać tłumy. Pierwszy przyszedł Hipopotam Henryk, który jak zawsze z trudem mieścił się na ścieżce, ale uśmiechał się szeroko.

— Nie mogłem się doczekać! — zawołał, delikatnie stawiając łapy, żeby nikogo nie przygnieść.

Zaraz za nim pojawiła się Kangurzyca z małym kangurkiem w torbie. Mały kangur machał łapką na powitanie, a mama przytulała go mocno.

— Jesteśmy tu za każdym razem, kiedy ma się wydarzyć coś ważnego! — powiedziała z uśmiechem.

Na gałęzi płotu usiadł kolorowy Tukan Teodor, który przyleciał prosto z tropikalnego lasu. Jego tęczowe piórka błyszczały w zachodzącym słońcu.

— Z takiej wysokości wszystko widać lepiej! — zawołał wesoło.

Tuż obok, chowając się w cieniu, skradał się sprytny Szop Stefan. Nosił elegancką maskę wokół oczu i uśmiechał się figlarnie.

— Gdzie detektywi, tam zawsze dzieje się coś ciekawego! — mruknął zadowolony.

Królik z pomarańczowymi od marchewek zębami podskakiwał z radości. Jego futro lśniło w wieczornym świetle.

— Marchewkowe śniadania są najlepsze, ale wasze opowieści są jeszcze lepsze! — zaśmiał się.

Młody Dzik Darek przybiegł ze swoim tatą, a tuż za nimi szedł powoli Pan Kret w okularach, mrugając w wieczornym świetle.

— Te okulary wreszcie działają idealnie, dzięki waszym radom! — powiedział z wdzięcznością Pan Kret.

W pewnym momencie na polanie pojawiła się elegancka Pantera Agata — kuzynka Kuby. Jej czarne futerko lśniło jak jedwab.

— Kuzynie Kuba! — zawołała melodyjnym głosem. — Rodzina musi być razem w tak ważnych momentach!

Kuba uścisnął ją serdecznie.

— Aga! Jak dobrze, że przyszłaś!

Chwilę później przybył dostojny Pan Borsuk — sędzia w konkursach, w swojej uroczystej todze.

— Jako sędzia muszę być przy wszystkich ważnych wydarzeniach! — oznajmił z powagą. — A to z pewnością będzie bardzo ważne!

Z lasu wyłoniła się piękna Srebrna Lisica, której błyszczące futro przypominało płynne srebro.

— Pamiętacie mnie? Pomogliście mi przed wielkim konkursem piękności! — powiedziała z wdzięcznością. — Nie mogłam tego przegapić!

Grupa Myszy Pustynnych przybiegła z dalekiej pustyni. Nosiły małe tabliczki z zadaniami matematycznymi.

— Nasze lekcje matematyki na pustyni ciągle się rozwijają! — piskały radośnie. — Uczniowie przybywają z całej okolicy!

Sroka Sabina przyfrunęła ostatnia, trzepocząc czarno-białymi skrzydłami.

— Nie spóźniłam się, prawda? — zapytała, siadając na najwyższej gałęzi. — Musiałam jeszcze posprzątać gniazdo!

Najbardziej rozczulający był widok dwóch małych wróbli — Felka i Frycka — którzy przeczołgali się pod płotem.

— Jesteśmy mali, ale też chcemy słuchać o wielkiej przygodzie! — zaćwierkali w duecie.

— Witamy wszystkich! — zawołała radośnie Zofia, otwierając bramę szeroko. — Jak dobrze was widzieć! Wszyscy razem, jak jedna wielka rodzina!

Goście usiedli wygodnie na łące przed domkiem. Większe zwierzęta z tyłu, mniejsze z przodu, żeby każdy wszystko widział. Dzieci bawiły się między dorosłymi, a wszyscy czekali na opowieść z wyprawy.

— To niesamowite — powiedział cicho Alfred do pozostałych detektywów — że tyle wspaniałych przyjaciół przyszło nas posłuchać.

— To pokazuje, jak ważna jest wspólnota — dodała Patrycja, patrząc na uśmiechnięte twarze. — Każdy z nich to część naszej wielkiej rodziny.

Zofia, Patrycja i Ala usiadły na tarasie i Zofia zaczęła:

— Wiecie, podczas tej długiej podróży zrozumiałyśmy coś bardzo ważnego. Nasza lokalna wspólnota, której pomagamy, to jest nasz prawdziwy dom. To tutaj czujemy się potrzebni, to tutaj są nasi najdrożsi przyjaciele.

Patrycja kiwnęła głową:

— Każde miejsce ma swoje piękno, ale z wami czujemy się najbezpieczniej.

— A poza tym — dodała Ala — jak miło jest wiedzieć, że gdy wrócimy z długiej podróży, czeka na nas tyle uśmiechniętych twarzy!

Prezentacja skarbów

Alfred wstał i uroczyście wniósł drewnianą szkatułkę.

— Dziś chcemy pokazać wam skarby, które znaleźliśmy dzięki mądrości Klanu Pradawnych Myszy.

Otworzył szkatułkę i wyciągnął pierwszy przedmiot – piękny amulet ze złota i srebra. W jego centrum znajdował się symbol klanu – mysz trzymająca kłos zboża. Amulet był ciepły w dotyku i pokryty niezliczonymi, drobnymi grawerunkami.

— To amulet Klanu Pradawnych Myszy — powiedział z szacunkiem Alfred. — Każdy drobny grawerunek to imię członka klanu. Symbol myszy z kłosem zboża przypomina, że mądrość i praca nad ziemią idą ze sobą w parze.

Patrycja delikatnie wskazała na drobne napisy.

— Widzicie te wszystkie imiona? To są członkowie klanu, którzy przez wieki dzielili się swoją mądrością. A tu, na samym środku, jest wygrawerowane imię Seweryna — ostatniego posłańca, który ukrył te skarby dla przyszłych pokoleń.

Następnie Patrycja pokazała małe lniane woreczki.

— A to są magiczne ziarna. Zasadzimy je obok naszej zagrody, a na wiosnę wyrosną z nich rośliny, które będą nam przypominać o naszej przygodzie i o tym, że dzielenie się wiedzą sprawia, iż rośnie ona jak zasiane nasiona.

Z zebranych plonów utworzymy kolejne woreczki z nasionami i rozdamy każdemu z was, abyście również mogli założyć własne plantacje i pradawne nasiona ponownie były dostępne dla każdego. Kiedy wzejdzie zboże, wy również podzielicie się z waszymi przyjaciółmi. 

Zwierzęta wyraziły swój podziw i radość, że będą mogły wziąć udział w tak ważnym przedsięwzięciu.

Na końcu Zofia przyniosła księgę oprawioną w miękką skórę.

— I najważniejszy skarb — Księga Mądrości Klanu Pradawnych Myszy. Przeczytałam w niej słowa, które na zawsze zostaną w naszych sercach.

Otworzyła księgę na pierwszej stronie i przeczytała na głos:

„Prawdziwa siła nie leży w tym, co jeden może zrobić, ale w tym, co wszyscy mogą osiągnąć razem. Przyjaźń jest mostem łączącym serca przez przepaście czasu, a współpraca kluczem do każdej zagadki. Największy skarb to nie złoto ani kamienie szlachetne, ale ci, którzy stoją u naszego boku w chwilach radości i smutku.”

Pod gwiazdami

Kiedy opowieści się skończyły, zapadł zmierzch. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Wszyscy goście usiedli wygodnie na trawie, a zwierzęta detektywi dołączyli do nich.

— Wszędzie dobrze — powiedział cicho Alfred, patrząc na gwiazdy — ale w domu najlepiej.

— Mamy szczęście, że mamy tylu wspaniałych przyjaciół — dodała Patrycja, rozglądając się po uśmiechniętych twarzach.

Lew Kuba ziewnął przyjemnie:

— Teraz zrobimy sobie przerwę od dalekich wypraw. Ale jestem pewien, że wkrótce pojawi się jakieś zadanie, które będzie wymagało naszej pomocy.

— A my będziemy gotowi! — zawołała energicznie Ala.

Wszyscy zgodnie pokiwali głowami. W ciszy patrzyli na gwiazdy odbijające się w spokojnej tafli jeziora. Poczuli, że to jest jeden z tych magicznych momentów, które pozostają w pamięci na zawsze.

Mały kangurek zasnął na rękach mamy, Pan Kret też już mocno zmrużył oczy, a młody Dzik Darek opierał głowę obok Hipopotama Henryka.

Koniec przygody

Gdy goście rozeszli się do domów, czwórka detektywów siedziała jeszcze chwilę na tarasie.

— To była naprawdę piękna przygoda — powiedziała Zofia.

— I najpiękniejsze w niej było to, że przeżyliśmy ją razem — dodał Kuba.

— A teraz możemy dzielić się tym, czego się nauczyliśmy — zakończyła Patrycja.

Alfred spojrzał na amulet lśniący w świetle gwiazd:

— Klan Pradawnych Myszy miał rację. Prawdziwy skarb to wspólnota, którą tworzymy.

Ala zatrzepotała skrzydłami:

— I te ziarna, które zasadzimy! Na wiosnę będą nam przypominać o tym, że gdy dzielimy się dobrem, ono rośnie i rozkwita!

Gwiazdy błyszczały nad jeziorem, a w domku Zwierząt Detektywów panowała szczęśliwa cisza. Skarby Seweryna były już bezpieczne, tajemnica Klanu Pradawnych Myszy została odkryta, ale najważniejszy skarb – ich przyjaźń – pozostał z nimi na zawsze.

Następnego dnia znów będzie zwykły, cudowny dzień w krainie zwierząt. I kto wie? Może już wkrótce znajdzie się ktoś, kto będzie potrzebował pomocy niezawodnych Zwierząt Detektywów.

A jeśli chcesz poznać inne przygody Alfreda, Patrycji, Kuby, Zofii i Ali, posłuchaj pozostałych bajek z serii „Zwierzęta Detektywi”!